A to oznaka jesieni. Taki oto wiecheć uwiłam na niedzielnym spacerze :) Miał być wianek, ale natchnienie skończyło się po ok 20cm i wyszła taka niby "palemka". Chodzenie w pełnym słońcu po łące pełnej owadów latająco-gryzących uważam za romantyczne i fajne tylko na filmie, w rzeczywistości zwyczajnie mnie złości.
W skład mojego wiechcia wchodzi kilka roślin z których odróżniam tylko wrzos, krwawnik i chyba złocień. Jest jeszcze takie coś jak krwawnik tylko białe i takie fioletowe zupełnie mi obce. Na zdjęciu nie bardzo widać szczegóły.
Wianuszek sobie schnie nad drzwiami wejściowymi i codziennie mi przypomina, że moja kochana jesień już jest :) Wiem, że na dworze znów plus 30, ale poranki i noce pachną już jesienią :)A to już zbliżenie tacy, nałożenie tej dużej serwetki na środku przysporzyło mi trochę problemu, ale po kilku próbach się udało, w miarę..
Dopiero po polakierowaniu mnie olśniło, że mogłam ją fragmentami nakładać.
I dzbanek (a może flakon?, dla mnie jak z gliny to dzbanek). Serwetek z tymi różyczkami mam całe opakowanie, więc pewnie jeszcze wiele rzeczy z nimi powstanie.
Miał być kremowy, ale wyszło jakieś różowiaste i sama nie wiem jak to możliwe. Kropeczki fajnie wypełniły przestrzeń i całość przestała być taka słodko różowa. Ale i tak to wszystko jakieś takie romantyczne, cukierkowe.... i ciągle nie wiem czy mi się podoba.
***
Dzięki za wszystkie odwiedziny i komentarze. Jest mi bardzo miło, że w ten urlopowy,a mimo to zabiegany czas macie chwilę by tu zajrzeć i jeszcze coś napisać :))